Łzy spływały po
jej policzkach. Opierała się rękami o umywalkę i bezradnie wpatrywała w swoje
odbicie w lustrze. Czuła się bezsilna, zdołowana. Chciała zniknąć i pojawić się
w nowym, lepszym świecie bez zmartwień i problemów.
Bez niego.
Czemu akurat
ona? Czy życie nie mogło zakpić z kogoś innego?
Uderzyła
pięścią w lustro, które rozbiło się na drobne kawałki, raniąc przy tym jej
delikatną skórę. Na jej twarzy pojawił się grymas, który po chwili przykryła
kolejna fala łez spływająca po policzkach. Wyglądała żałośnie z potarganymi
włosami, poszarpanymi ciuchami, zakrwawionymi dłońmi i czerwonymi oczami. Tak
też się czuła. Zaśmiała się niczym szalona i kolejny raz spojrzała w lustro, a
raczej tylko jego fragment. Chichot wychodzący z jej ust ucichł, zastąpiło go
ciche westchnienie połączone z pociąganiem nosa. Każdy kto spojrzałby na nią
pomyślałby, że wzięła się w garść. Postanowiła być silna i z dumnie podniesioną
głową stanąć twarzą w twarz z problemami. Niestety, każda taka osoba spotkałaby
się z wielkim rozczarowaniem.
Dziewczyna
chwyciła kawałek szkła i przyjrzała mu się uważnie, jakby teraz miała podjąć
najważniejszą decyzję w swoim życiu. Życiu pełnym cierpienia, bólu, smutku i
nienawiści, tylko miejscami przeplatanym szczęśliwymi wspomnieniami. Przyłożyła
odłamek do nadgarstka, lecz nic więcej nie zrobiła.
Zawahała się.
Minęły kolejne
sekundy, które dłużyły się niczym godziny, a ta stała w bezruchu tępo wpatrując
się w rękę. W końcu wykonała ledwo widoczny ruch, który poprzedzał kolejne. Te,
które nie powinny być wykonane.
Zacisnęła
pięść, zamknęła oczy i niepewnie przejechała po nadgarstku. Nic nie poczuła,
więc powtórzyła czynność i znowu, i kolejny raz, aż całe szkiełko pokryte było
szkarłatnym płynem, który wylewał się z ran, niczym woda ze źródła. Coraz
większa kałuża krwi tworzyła się u stóp dziewczyny, która nie zwracała na to
uwagi. Już nie płakała, po jej twarzy nie przeszedł nawet cień jakichkolwiek
emocji, jak gdyby nic nie czuła. Pustym wzrokiem wpatrywała się w medalik
leżący na skraju umywalki. Wspomnienia napływały i zalewały umysł, mieszały się
ze sobą, ale mimo tego tworzyły jednolitą całość. Do jej oczu po raz kolejny
napłynęły łzy, lecz tym razem żadna nie wypłynęła. Kawałek szkła wyleciał z jej
rąk rozbijając się na jeszcze drobniejsze odłamki, a jej ciało bezwładnie
osunęło się na podłogę, tonąc w kałuży krwi.
To koniec, przegrała.
Boże, nie zawsze opowiadania/książki tak budzą we mnie emocje, a twoje we mnie to obudziło... Chcę pisać jak ty, ale nie umiem, piszę jakieś tandetne opowiadanie/książkę... Daj mi talent xD
OdpowiedzUsuń